Wieje wiatr

Wieje wiatr. Wieje wiatr w mojej głowie. Ostatni rok nie należał do najłatwiejszych, a wiatr raczej podmuchiwał w oczy niż pomagał biec naprzód. Bywa i tak. Upadamy i podnosimy się z kolan systematycznie, z uporem maniaka, z nadzieją, że to już ostatni raz. Nie, na pewno nie ostatni. Tyle już wiem na pewno.

coffee-1322869_1920

Każdy z nas musi przejść własną drogę od „Dlaczego nic mi się w życiu nie udaje?”, poprzez „To fatalny tydzień”, aż do „Cóż, miałam kiepski dzień, ale to się zdarza każdemu”. Uświadomiłam to sobie po raz kolejny sięgając po książkę „Ogarnij i się i zacznij żyć”.

Przypomniałam sobie to, co przecież zawsze wiedziałam – że fakty często są bardzo dalekie od subiektywnych opinii. A to subiektywne opinie właśnie znacznie częściej zatruwają nasze życie niż obiektywne fakty. Oczywiste, oczywiste, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie wpadł w tą pułapkę, ba, kto nie wpada w tą pułapkę z irytującą regularnością …

Wiosna. Ogród budzi się do życia. To dla mnie zawsze moment ładowania akumulatorów na pozostałe miesiące. Przyroda budzi się do życia niezależnie od wiatrów wiejących w mojej głowie, a rozłożyste rododendrony pod oknem kwitną zawsze w czerwcu – i nic nie jest w stanie ich przed tym powstrzymać. Na szczęście.

Chwytam za łopatę i kopię, kopię, kopię. I zawsze w kwietniu dokopuję się do mojego optymizmu, który nie może się obudzić po długiej i złej zimie. Ale jak już wstanie, przeciągnie się, ziewnie i wypije kawę – ho,ho,ho – wtedy każe mi góry przenosić.

Jest godzina dwudziesta, a ptaki w ciemności śpiewają. Wiatr w głowie koi zmęczone myśli. Wracam do życia. I tym życiem – na dobre i na złe – będę się z Wami dzielić. Bo jak wiadomo przecież, każdy smutek podzielony między wielu nie taki straszny już się wydaje, a każda radość dzielona z innymi mnoży się i pączkuje. Jak młode listki na wiosnę. Jak w wierszu z zamierzchłej przeszłości szkoły podstawowej „Młode listki cieszą się wszystkim”. Nie zazdrośćmy im – tylko też spróbujmy.

Zapraszam Was do mojego świata, trochę też wpraszam się do Waszego. Z kawą i dobrym słowem. Nawet jeśli kawa dla ciała nie jest najzdrowszym rozwiązaniem, to dla mojej duszy stanowi zbawienny rytuał porządkujący codzienność.

O zdrowym ciele będzie opowiadać Marta i chwała jej za to. Ja będę dbać o swojego i Waszego zdrowego ducha. No to ogarniamy się i zaczynamy … dobrze żyć.

Leave a Reply