Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W kremie różanym :).
Odkryłam niedawno kosmetyki Arganou i z niemałym zdumieniem wpadłam w niemy zachwyt.
Krem różany ma kolor gumy balonowej, konsystencję aksamitu, a ze skórą mojej twarzy współpracuje jak Żwirek z Muchomorkiem – czyli idealnie. Szybko się wchłania, a skóra pozostaje przyjemnie gładka przez naprawdę długi czas.
Balsam do ciała z olejkiem migdałowym zaskoczył mnie chyba jeszcze bardziej. Nawilża tak bardzo, że skóra jeszcze na drugi dzień (i po kąpieli w basenie w tak zwanym międzyczasie) jest jak tuż po aplikacji kosmetyku. Dopiero teraz naprawdę zrozumiałam to, co nadają wciąż w reklamach telewizyjnych – że jakiś cud balsam pozostawia skórę miękką w dotyku na całe wieki …
Szczerze polecam, ale nie wszystkim. Nie są to kosmetyki deklarowane jako hypoalergiczne, więc alergicy powinni uważnie przetestować skład – tak na wszelki wypadek.
Niektórzy z moich znajomych zgłaszają też, że kosmetyki te mają dla nich zbyt intensywny zapach. Dużej części osób, które miały okazję uruchomić swój zmysł węchu zapachy te bardzo się podobają. Niemniej z kronikarską rzetelnością odnotowuję fakt istnienia sprzecznych opinii w tym zakresie.
Moja skóra jest zachwycona. Ja zakochana w kolorach, woniach i konsystencjach. Wam szczerze polecam przetestowanie własnych zmysłów. W serii są też jeszcze szampony do włosów. A oprócz różanych i migdałowych są też wersje arganowe, opuncjowe i aloesowe.
Polecam też Olejek kosmetyczny do ciała Ylang Ylang, który za namową Marty nabyłam, zastosowałam i nie pożałowałam.