Żywność leczy! Ale może też truć! to hasło przewodnie nowej książki Magdaleny Makarowskiej „Dieta uzdrawiająca organizm„. Jak zawsze piękne zdjęcia namawiają, żeby spróbować zrobić choć jedną z tych potraw od razu, już, w trakcie pierwszego przeglądania książki. A ja się nie wyłamałam z tego schematu i od razu pobiegłam do kuchni zrobić dzieciom małą niespodziankę, gdy przyjdą z przedszkola – batoniki muesli na surowo. Nie powiem, smakowało im bardzo, zresztą mnie też. Alek nie wyczuł nawet orzechów włoskich, których nie lubi, więc tym bardziej się cieszyłam. I nie pozmieniałam składników w stosunku do oryginału, co zdarza mi się niezmiennie rzadko 🙂
A oto składniki:
- 1/2 szklanki poppingu z amarantusa (lub więcej)
- 8 daktyli bez pestek
- 10 moreli niesiarkowanych
- 1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
- 3 łyżki płatków migdałowych
- 2 łyżki owoców goi
- 2 łyżki żurawiny
- 50 ml mleka roślinnego
Daktyle i morele przelałam wrzątkiem, nie miałam czasu na namaczanie orzechów, więc je też tylko przelałam gorącą wodą, ale lepiej byłoby je namoczyć na noc. Pokroiłam w kostkę morele i daktyle i zalałam ciepłym mlekiem na godzinę. Po tym czasie je zblendowałam, dodałam resztę składników i ugniotłam w misce na jednolitą masę. Dodałam trochę więcej amarantusa, bo masa była zbyt rzadka jak dla mnie. Potem wyłożyłam formę papierem śniadaniowym, wylałam masę, docisnęłam i uformowałam ją, żeby zrobić z niej równy blok i odstawiłam do lodówki na kilka godzin, które mi zostały do przyjścia dzieci z przedszkola. Potem pokroiłam na równe batony i każdy owinęłam w papier śniadaniowy.
A wracając do książki, to oprócz jak zwykle masy ciekawych przepisów (w tym z wykorzystaniem buraczków kiszonych, z którymi nigdy nie wiedziałam co zrobić, żeby były smaczne), całkiem sporo tutaj wiedzy. Trochę o dysbiozie jelit, nietolerancjach pokarmowych, stanach zapalnych i chorobach autoimunologicznych, trochę o insulinooporności czy zespole wielotorbielowatych jajników, a wszystko to w odniesieniu do naszej codziennej diety i dbania o siebie. Nawet został poruszony temat metylacji i genu MTHFR, co dla mnie ma szczególne znaczenie. No a dodatkowo w książce można znaleźć całkiem sporo cennych wskazówek i porad, np. dlaczego warto, aby nasiona i ziarna były skiełkowane, czy jak wykonać domowy test szczelności jelit.
Polecam gorąco i książkę i przepis na batoniki 🙂