Dawno już nie czytałam tak kapitalnej książki jak „Jedz brudniej i czuj się lepiej”. Zdecydowanie to jedna z książek typu WOW. Napisał ją dr Josh Axe, lekarz medycyny naturalnej, chiropraktyk i dietetyk, twórca ponoć jednej z największych klinik medycyny funkcjonalnej na świecie. Cała wiedza zawarta w książce została opakowana w język totalnie zrozumiały dla każdego.
Znalazłam tam kilka naprawdę ciekawych informacji, które mam zamiar wykorzystać, jak np. smoothie na rozpoczęcie dnia z kefiru z mleka koziego i siemienia lnianego. Rosół na kościach wołowych czy kurczęcych to według niego jedno z podstawowych lekarstw do leczenia jelita nieszczelnego, które jest powiązane z całym szeregiem chorób, od typowo powiązanych z układem pokarmowym, jak nieswoiste zapalnie jelit, po cały szereg chorób autoimmunologicznych, np. celiakia, cukrzyca typu 1, reumatoidalne zapalenie stawów, czy łuszczyca, czy też z nowotworami albo autyzmem i problemami emocjonalnymi, jak depresja, lęki, ADHD. Zresztą tak samo kiszonki, to według niego superżywność, którą wciąż i wciąż promuje w swej książce. Super.
Dr. Axe opisuje jak żyć, by uleczyć swoje jelita. Pierwszym krokiem jest zaprzestanie obsesyjnego odkażania siebie i swojego domu. Oblewanie wszystkiego środkami silnie czyszczącymi, włącznie z sobą, traktowanie każdego pyłku kurzu i brudu jako najgorszego zła i stosowanie antybiotyków na każdą dolegliwość, począwszy od kataru, to droga w dół, która może przynieść tylko choroby. Nie na darmo mówi się, że częste mycie skraca życie, co potwierdza autor książki. Ważne jest też czym się myjemy i czyścimy swój dom. Olejki eteryczne, naturalne substancje czyszczące jak soda oczyszczona, ocet czy mydło naturalne nie wyrządzą nam krzywdy. Jako jedno z zaleceń, by żyć brudniej, to posiadanie psa 🙂 Drugie to np. opłukiwanie warzyw pod bieżącą wodą z ziemi, ale nie obsesyjne czyszczenie ich środkami myjącymi. Oczywiście, warzywa muszą być z pewnego źródła. Duży nacisk kładziony jest w tej książce na pochodzenie składników właśnie. Mięso, warzywa czy owoce najlepiej aby były ekologiczne. Wiadomo, że każdy z nas chciałby jeść tylko takie pożywienie, ale mało kogo na to stać.
Ja regularnie kupuję warzywa i owoce na rynku. Pamiętam, że na początku robiłam „dochodzenie”. Kto jest rolnikiem, a kto tylko kupuje warzywa czy owoce w hurtowni. Kto jakie ma podejście do życia. Warzywa okopowe kupuję u pana Krzysia, któremu notorycznie marchewki podjadają sarny. Są ubabrane ziemią, soczyste i słodkie. Zieleninę kupuję u Żanety, cudownej osoby, która każdy listek swoich warzyw zbiera z, mam wrażenie, ogromem uczuć do nich. Pomidory w sezonie kupuję u pana Leszka, naszego ostatniego rolnika na wsi. Ponoć gnojówka to jego przyjaciel numer jeden, a wchodząc pod folię trzeba rozgarniać chwaściory, jak mówią jego sąsiedzi przez płot:) Jajka kupuję na sąsiedniej ulicy od cudownych ludzi, którzy swoim kurkom robią kiszonki, a one biegają w samopasie. Zaś kiedy mogę, to też staram się, żeby było całkiem ekologicznie. Jabłka są dobrym przykładem. Zjadamy ich dużo, więc kiedy możemy, to kupujemy od sprawdzonego rolnika eko po kilkadziesiąt kilogramów. Co możemy, to sadzimy też sami, w zeszłym roku zupełnie niespodziewanie mieliśmy plantację dyń. Do tej pory je wyjadamy, choć przyznam, że już bokiem nam wychodzą. Jedynie teraz, zimą, kupujemy importowane warzywa i owoce, i wiem, że dużo osób zarzuci mi, że to nie jest dobry pomysł, ale uważam, że lepiej jeść takie owoce i warzywa, niż nie jeść ich w ogóle. Oprócz masy chemii, którymi są zapewne polewane, mają też witaminy i minerały, z pewnością mniej, ale mają, dzięki którym odżywimy organizm, i dzięki którym usuniemy również toksyny z organizmu. Niektórzy polecają w okresie zimowym mrożonki. I też z nich korzystam, nie przeczę, ale czy są zdrowsze od importowanych? No i tu bym się zastanawiała. Wiem, że mrożonki są zbierane w lecie, że uświadczyły ponoć słońca, ale przecież to nie są owoce czy warzywa od lokalnych rolników. Najprawdopodobniej opryskiwacze nie zjeżdżały z pola, jak to jest na skalę przemysłową. I co zatem jest zdrowsze? Mrożonka z chemią, czy świeże, importowane, ale też z chemią? Nie wiem. Za to wiem, że odkąd postawiliśmy na duże ilości owoców i zieleniny w postaci koktajli to zdecydowanie lepiej się czujemy. Nawet takich jak teraz, mrożonych czy importowanych.
Gorąco polecam książkę dr. Axe, bo wiele można się z niej dowiedzieć i wiele ciekawych wniosków wyciągnąć na przyszłość. Ja mam zamiar wracać do niej regularnie i korzystać z wiedzy w niej zawartej.
komentarz w “Jedz brudniej i czuj się lepiej”