Boskiego lekarza czyta się z zapartym tchem, zarówno w części poświęconej duchowości (która może budzić kontrowersje i pewnie budzi) jak i fizyczności (ta też z pewnością nie jest mniej kontrowersyjna). Szczególnie skupiłam się na tej części, w której Anthony Wiliam podaje takie informacje jak to chociażby, że borelioza jako taka nie istnieje, albo że nie ma czegoś takiego jak zespół nieszczelnego jelita, albo jak pomóc dziecku z ADHD czy autyzmem.
Zaczęłam czytać tą książkę z oczekiwaniem na coś nowego, ale rozdział w którym napisane jest, że borelioza nie istnieje, że nie ma czegoś takiego jak groźna borrelia, babesia czy bartonella – WOW!, to dopiero nowość. Jak to są niegroźne, jak to wszyscy mamy z nimi do czynienia?
Moja przyjaciółka odkryła ostatnio, że jej liczne dolegliwości zdrowotne okazały się właśnie boreliozą. Szukałyśmy w weekend szczeci dwuletniej na polu. I co? Tylko jej się wydaje, że coś jej dolega? Ano nie.
Boski lekarz twierdzi, że borelioza to zespół objawów, które tak naprawdę mogą towarzyszyć zarażeniu m.in. wirusem Epsteina – Barr czy wirusem półpaśca albo cytomegalowirusem, i nie tylko. Sławetne ugryzienie kleszcza to jedynie czynnik spustowy (plasujący się na szarym końcu innych czynników) ataku uśpionego wirusa. Antybiotyki są totalną pomyłką zaostrzającą tylko objawy, zaś jedynym możliwym rozwiązaniem jest takie odżywienie organizmu poprzez odpowiednią dietę i taki dobór odpowiednich suplementów (jak np. tymianek, melisa z tych bardziej popularnych, po grzybki reishi (http://zdrowepodejscie.pl/swanson-reishi-600mg-60-kaps,p321743,c) czy srebro koloidalne z tych mniej cieszących się powodzeniem), aby układ odpornościowy pokonał infekcję i zmusił wirusy do przejścia w stan uśpienia. Biorąc pod uwagę, że o „wyleczonej” boreliozie słyszy się tylko w kontekście leczenia ziołami o charakterze silnie wspierającym układ odpornościowy, jak właśnie szczeć, resweratrol czy czystek, to wszystko nabiera spójnej całości.
Boski lekarz porwał mnie tak bardzo swoją książką, że sama postanowiłam zastosować się do jego zaleceń diety oczyszczającej. Od kilku dni żyję tylko na koktajlach owocowo – warzywnych i w ogóle na surowych owocach i warzywach. Nie miałam do tej pory żadnego kryzysu w postaci złego samopoczucia (a to już 5 dzień), nie czuję się wyziębiona, nie jestem głodna, bo owoce takie jak banan czy daktyle zapewniają kaloryczność posiłków, mam energię i to więcej niż zazwyczaj. Wieczorami dopada mnie tylko ochota na coś ciepłego i wytrawnego, mniej na słodko, a i to można zjeść (tylko roślinnego), zgodnie z założeniami, tylko proces detoksykacji przebiegnie trochę wolniej. Czuję się naprawdę dobrze! Po tym czasie oczyszczania, dietę można zmodyfikować na codzienną i dalej cieszyć się świetnym samopoczuciem (zobaczymy jak to będzie w praktyce, dam znać). I co ważne, w książce poruszony jest też m.in. temat właśnie ilości spożywanych owoców – można jeść dużo czy nie można, szkodzą czy nie szkodzą, a co z mięsem, a co jajkami (niestety, ale to już drugi autorytet, który nie zachwala jajek :(), a co z sezonowością – trzymać się jej czy nie? Odnalazłam sporo wskazówek, które mam nadzieję, wspomogą moją Lidę. Moim zdaniem naprawdę warto przeczytać boskiego lekarza i spojrzeć na świat i nękające nas choroby z zupełnie innej perspektywy.
2 komentarzy “Boski lekarz jest naprawdę boski!”