Od wielu już lat moje śniadania na co dzień to śniadania białkowo – tłuszczowe. Zdarzało nam się od czasu do czasu zjeść też owsiankę na mleku kokosowym, ale zawsze miałam po niej ostry zjazd po około 2 godzinach. Dlatego od kilku miesięcy jestem absolutnie głucha na jakiekolwiek prośby o takie śniadanie i serwuję te białkowo – tłuszczowe. Jedno z nich, które jadamy z reguły w weekend, to „szakszuka”.
Lubię na to śniadanie mówić „szakszuka”, choć nią nie jest, bo nie ma w niej m.in. pomidorów. Nie lubię połączenia jajek i pomidorów. Za to połączenie warzyw, jajek i chorizo …. Zwyczajnie i po prostu: niebo w gębie 🙂
Co będzie zatem potrzebne na porcję dla 1 osoby?
– 1 łyżka masła klarowanego (często nakładam na patelnię więcej, bo tłuszcz jest nośnikiem smaku, a potrawa jest typowo białkowo – tłuszczowa)
– kawałek chorizo, wedle uznania, ale nie mniej niż 10 cm 🙂 (to właśnie chorizo nadaje ten niesamowity smak potrawie, zatem też sobie nie żałuję),
– 1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę,
– 1 mała papryka,
– ½ cukinii,
– kilka liści jarmużu (opcjonalnie, ale szczerze polecam, bo on jak i chorizo tutaj – jest niezbędny, bo nadaje ton całej potrawie),
– sól do smaku,
– 2 jaja z dobrego źródła.
Na maśle klarowanym lekko przesmażam pokrojone w półtalarki lub kostkę chorizo i wyciśnięty czosnek. Po chwili dodaję pokrojone w kostkę paprykę i cukinię. Lekko solę i przykrywam pokrywką, żeby poddusić warzywa. W razie potrzeby można dodać odrobinę wody, ale z reguły nie potrzeba, sok z warzyw i masło wystarczają. Po kilku minutach, gdy warzywa są już lekko podduszone, ale nadal twardawe, dodaję pokrojony w paski jarmuż. Mieszam i przykrywam pokrywką. Czekam chwilę, aż jarmuż „sflaczeje”, następnie wbijam jaja, lekko je solę i znowu całość przykrywam. Mają być sadzone, więc nic nie należy już mieszać. Gdy białko się zetnie, śniadanie jest gotowe.
P.S. Wszystko robimy na małym ogniu.
„Szakszuka” w tej odsłonie absolutnie nie pasuje do chleba, niezależnie od tego czy dysponujemy żytnim, pszennym czy gryczanym. Żaden nie pasuje, a nawet powiem wprost – może zepsuć smak całości, zatem niech nikomu nie wpadnie do głowy „zbezcześcić” mojej „szakszuki” kromeczką chlebka z masełkiem 🙂
Smacznego 🙂