Rosół … temat wydawałby się bardzo oklepany, a jednak nic bardziej mylnego. Potrafi go ugotować chyba każdy, ale, bądźmy szczerzy, rosół rosołowi naprawdę nierówny. Niektórzy uważają, że ten prawdziwy może być tylko z kilku gatunków mięs, ale ja tak nie myślę. Stawiam na jakość i pochodzenie mięsa wykorzystywanego w rosole, zatem u mnie jest na jednym rodzaju mięsa,akurat tym, którym dysponuję, z dobrego źródła. Moim ulubionym rosołem jest tenna kogucie, mój syn mówi, że najlepszy jest na kaczce, a mąż twierdzi, że na prędze wołowej, choć smakują mu wszystkie, a co najważniejsze – mówi, że jest lepszy niż u jego mamusi 🙂
Rosół gotuję w 9 litrowym garze. Jadamy go nieraz w sobotę, obowiązkowo w niedzielę i bardzo często w poniedziałek na śniadanie. No chyba, że jakaś choroba nas dopadnie, to wtedy jest codziennie. To, co mi nieraz zostanie, przecedzam i zamrażam w słoikach. Wykorzystuję go potem jako podstawę do zup – kremów. Można go też rozmrozić i zjeść po prostu jako rosół 🙂 Nadal smakuje wybornie.
Do listy składników, które umieszczam w nim, żeby powstał naprawdę esencjonalny,dochodziłam latami. Bazowałam głównie na przepisie (chyba z XVIII w., już nie pamiętam) podanym kiedyś w jakimś programie przez Karola Okrasę, ale na przykład to, że kminek musi być w ziarnach, dowiedziałam się z „Filozofii smaku” Anny Ciesielskiej.
A zatem składniki na 5 litrowy gar (połowę tego, co robię 🙂 ) :
-¼ koguta, kaczki czy około 600 g pręgi wołowej z dobrego i sprawdzonego źródła.Naprawdę jakość mięsa ma ogromne znaczenie,
– 2-3 całkiem spore marchewki,
– 1 duża pietruszka,
– 1 seler,
– 1 por,
– 1 opalona na ogniu cebula
– 2-3 ząbki czosnku
-2 kawałki, mniej więcej wielkości kciuków, obranego imbiru,
-przyprawy: minimum po 1 łyżeczce kurkumy, kozieradki mielonej, kolendry mielonej i nasion kminku. Możliwe, że trzeba będzie więcej.Trzeba posmakować. Oczywiście sól do smaku, 10 ziarenek pieprzu, kilka ziarenek ziela angielskiego, 2-3 liście laurowe. Całkiem sporą gałązkę świeżego lubczyku lub suszonego, ale również trzeba posmakować i ewentualnie dołożyć więcej.
Do garnka wrzucam umyte mięso (bardzo często zamrożone, bo jak mam możliwość wzięcia dobrego mięsa więcej, bo akurat jest, to się nie zastanawiam :)), zalewam wodą do 4/5 wielkości garnka, dorzucam pieprz, ziele i liście, a także czosnek, cebulę i imbir. Po zagotowaniu zmniejszam ogień do minimum i dalej gotuję pod przykryciem. Po jakiś 2 godzinach dorzucam obrane warzywa z lubczykiem i resztą przypraw, oprócz soli. Znowu gotuję kilka godzin, ile mi się uda, minimum 2, a nieraz 3 w porywach do 4 godzin. Doprawiam solą do smaku i ewentualnie dodaję więcej przypraw. Z dnia na dzień rosół jest coraz smaczniejszy i coraz bardziej esencjonalny. Przepyszny i naprawdę, dzięki tej mieszance przypraw, niepowtarzalny. Gorąco polecam 🙂
EDIT: ostatnio mój rosół wzbogacił się o kilka składników. Odwiedziła mnie moja przyjaciółka Sylwia i podzieliła się tajnikami swojego wywaru mocy, a i mnie się coś przypomniało o składniku, o którym zapomniałam jakiś czas temu. Zatem od jakiegoś czasu wrzucam też: 1 duży liść jarmużu lub kilka mniejszych, śliwkę suszoną i jeśli gotuję na mięsie z kością – dodaję łyżkę domowego octu jabłkowego. Ostatnio też dorzucam, z własnej inicjatywy i pomysłu jak jeszcze wzbogacić mój rosół, kawałek nori, ale tu trzeba liczyć się z faktem, że rosół nie będzie klarowny. Bez obaw, mimo początkowego zapaszku rybki, po dodaniu przypraw, w tym lubczyku, z powrotem mamy cudownie aromatyczny i pachnący, tylko że nie klarowny 🙂