Dając Lidzie suplementy nie oczekiwałam i nie oczekuję spektakularnych efektów. Nigdy nie zdarzyło mi się coś jej podać i po paru dniach stwierdzić „Wow, eureka. To jest właśnie to!” Na to wciąż czekamy. Czekamy na magiczną pigułkę na zespół Downa. I nie tylko my czekamy, bo ile jest rodziców, którzy nie skorzystaliby z możliwości uleczenia swojego dziecka, mimo że przecież sam zespół Downa nie jest chorobą? Niby nie choroba, tylko wada genetyczna, a jednak … W małym ciele naszej Lidki jest cały zbiór lżejszych i cięższych chorób spowodowanych zespołem, a w tym znienawidzona przeze mnie jej niepełnosprawność intelektualna. To ją przede wszystkim utożsamiam z zespołem i to z nią podjęliśmy walkę rozpoczynając suplementację. Wracając jednak do sedna sprawy … ostatnio zaczęliśmy podawać Lidzie preparat o nazwie Ovobiovita Initium.
Od dość dawna słyszałam, że największe dla mnie autorytety w Polsce – od jajek :), czyli profesor Trziszka i od ziół, czyli dr. Różański – pracują nad czymś naturalnym, co miałoby wspomóc osoby w potrzebie zdrowotnej. Skład jest imponujący, to kombinacja odpowiednich kwasów tłuszczowych, wyciągów i ekstraktów z ziół, soków z odpowiednich owoców, a także parę innych rzeczy, jak np. olejki z mięty czy eukaliptusa, które może nie są w „końskich dawkach, ale dobrane tak, aby wzajemnie się wspierały i potęgowały swoje działanie. Wszystkie te składniki mają wspomóc funkcjonowanie zarówno ciała jak i umysłu, poprawić pamięć i koncentrację (jakże dla nas ważne!), ale także odporność, pozytywnie wpływają na funkcjonowanie nerek i wątroby, a także serca, no i właśnie mózgu. O dokładnym działaniu, twórcach, badaniach, aktywnych składnikach można poczytać sobie na stronie producenta.
A ja powracam do tematu i pytania, które zadają sobie wszyscy rodzice, których poznałam, przed rozpoczęciem i w trakcie suplementacji swoich dzieci – czy zauważyłam różnice? Co konkretnego się zmieniło? Czy mam dowód na to, że to działa? I odpiszę tak, jak zawsze sobie odpowiadam – oczywiście, że nie mogę wskazać konkretnie, że tak, ten preparat to zmienił to to i to. To nie jest magiczna pigułka, którą Lidka zażywa codziennie rano i jej zespół znika. A jednak, są pewne rzeczy, które zauważyłam w ostatnim czasie, na które składa się cały zespół czynników, w tym m.in. uważam, że ovobiovita: Lidka zaczęła się nieźle koncentrować, jeśli tylko ją coś interesuje i nie jest dla niej za trudne (za ciężkie zadania dla dzieci powodują, że są one niezainteresowane nimi, a Lidka jest sztandarowym przykładem tej teorii naszej pani psycholog). Zwróciła mi na to uwagę zaprzyjaźniona mama córeczki z ZD, z którą Lida chodzi do przedszkola. Była pod wrażeniem jak Lidka dłubała i dłubała przy swoim zadaniu, zupełnie nie tracąc cierpliwości. Wierzę jej całkowicie, bo kto jak kto, ale ona wie o czym mówi i co widzi. Panie w przedszkolu również zwracają uwagę na zmiany w Lidzie, pozytywne zmiany, oczywiście, chociaż tu ovobiovita jest jedynie cząstką tego co spowodowało te zmiany, bo chociażby w tym okresie rozpoczęliśmy jej terapię mikrobiologiczną czy w końcu dostała swoje aparaty słuchowe, ale i to nie tylko to. No i odporność. Odpukać 🙂 Lidkę ostatnio nic nie łapie. Tu katar, tam katar, a ona nic. I tu pochyliłabym z kolei głowę nad ovobiovitą jako potencjalnym sprawcą. Zatem, kolejny preparat, który stosujemy, to kolejny kamień do poprawy jej funkcjonowania, i powoli, małymi kroczkami idziemy naprzód, co jest tak ogromnie ważne przy zespole. Ważne, żeby iść naprzód, powoli, wolniej od innych, ale wciąż, bo jakże często zdarzają się w rozwoju dziecka z zespołem postoje i trzy kroki w tył.