Ogórki kiszone to produkt bardzo chodliwy w naszym domu. Mamy swoje ogórki i to z nich robimy kiszonki rokrocznie. Mamy też już swój sprawdzony przepis, ale jak to bywa, po kilku latach człowiek zawsze ma ochotę na jakąś odmianę. Sięgnęłam zatem po „Fermentację warzyw”, którą bardzo lubię i znalazłam w niej przepis na ogórki kiszone w stylu nowojorskim. Na ostro, bo z papryczką chili. Hmm … brzmiało niepokojąco 🙂 No to zrobiłam na próbę dwulitrowy słój. I co mogę napisać – ogórki bardzo dobre, ale strasznie słone. W tej Ameryce muszą solić na potęgę, skoro smakują im tak słone ogórki. A zatem, jak to ja, zmodyfikowałam przepis, dodałam trochę od siebie i jest. Przepis idealny dla mnie. Ogórki zostały już przetestowane i smakują naprawdę wybornie.
A tak w ogóle, to dowiedziałam się pewnej rzeczy z tej książki. Myślę, że kluczowej, jeśli chodzi o kiszenie ogórków, a o której naprawdę nie wiedziałam. Chodzi o to, że należy odciąć końcówki ogórków, bo zawierają one enzymy, które zmiękczają kiszonki. Odcinałam je zatem w tym roku i żaden z próbowanych przeze mnie ogórków nie był klapnięty, więc dobrze to wróży.
No to przepis 🙂
Składniki na około 4 słoje litrowe:
– 20 ogórków (to z oryginalnego przepisu. Nie mam pojęcia czy użyłam akurat 20 ogórków. Założyłam, że robię 4 litry solanki, potrzebowałam zatem 4 słoje litrowe. Wiem, wiem – solanki tyle nie zejdzie, więc można zrobić 5 słoików i dorobić ewentualnie solanki, gdy zabraknie, a zabraknie wtedy 🙂 )
Do każdego słoja:
– po 4 ząbki czosnku,
– po 1 małej papryczce chili,
– po ½ łyżeczce nasion kolendry,
– po ½ łyżeczce nasion gorczycy,
– po 1 liściu dębu i czarnej porzeczki i po 2 liście wiśni (nie trzeba wszystkich, ale ja lubię) lub po 1 dużym liściu winogron (ja najbardziej lubię tą pierwszą wersję, więc liście winogron daję dosłownie do symbolicznego słoika, a reszta jest napakowana liśćmi dębu, wiśni i porzeczki),
– po 2 baldachimy kopru,
– po 1 liściu laurowym,
– po kilkucentymetrowym kawałku korzenia chrzanu.
Na solankę:
– 4l chłodnej wody (ja biorę przefiltrowaną, nie chce mi się jej przegotowywać),
– 8 dużych łyżek soli kłodawskiej (w książce piszą, że może być też morska. Ja nieraz robię z himalajską, ale moim zdaniem najlepsza jest kłodawska).
Umyłam ogórki, odcięłam końcówki i poupychałam je w słojach. Dodałam przyprawy, czosnek, chrzan, koper i papryczki. Na wierzch położyłam liście, tak aby zakryły ogórki. Całość zalałam solanką, tak żeby żaden z ogórków nie wystawał na powierzchnię. Zawsze robię kiszonki w słoikach z gumką. Od razu je zamykam i odstawiam w spokojne miejsce. Uwaga: mogą kipieć, dlatego warto na początku podłożyć jakiś karton! Są gotowe po 3-6 dniach. Zresztą ja uwielbiam takie 2-dniowe, nawet jeszcze nie do końca małosolne, potem zajadam małosolne, a w końcu kiszone 🙂