Lato, a szczególnie jego koniec, to okres bardzo dla nas pracowity. To głównie w sierpniu, gdy tylko możemy w ciągu dnia, a najczęściej wieczorami, gdy dzieci idą spać, zajmujemy się przetworami i pysznościami przygotowywanymi z myślą o jesieni, zimie i wczesnej wiośnie.
Sierpień, to miesiąc, w którym królują u nas pomidory. Robimy z nich przeciery na zupę, sosy, suszymy w piekarniku i oczywiście przygotowujemy ketchupy. Dzieci je uwielbiają. A my wiemy, co jemy, bo pomidory są nie byle skąd, a od ostatniego rolnika na naszej wsi, czyli od pana Leszka. Jego pomidory rosną na gnojówce, a żeby je zerwać, trzeba przedrzeć się przez gąszcz chwaściorów. Są przepyszne, a jak jest dużo słońca, to smakiem nic ich nie przebije. Co roku bierzemy od niego po kilkadziesiąt kilogramów „do przetwórstwa” 🙂 Tych najbardziej dojrzałych, nieraz pękniętych, nieidealnych, ze zdarzającymi się „parchami”, które świadczą o tym, że pan Leszek trzyma jakość i nadal nie szaleje z chemią po swoich włościach 🙂
W tym roku usłyszałam o ketchupie z cukinią, który jest podobno przepyszny, więc postanowiłam przetestować jakiś przepis, których nie brakuje na Internecie. Jak szybko zaczęłam szukać, tak szybko zrezygnowałam, bo co to za ketchup domowej roboty, kiedy głównym składnikiem po cukinii, jest kupny przecier pomidorowy albo koncentrat.
I tym oto sposobem zrobiłam i zwykły ketchup i ten cukiniowy, ale według własnego pomysłu, ostro doprawiony. Oba ketchupy robiłam do pewnego momentu w jednym garnku, a dopiero potem rozdzieliłam.
Składniki na wspólny przecier robiony w jednym garze:
- 6 kg pomidorów,
- 6 cebul,
- 8 ząbków czosnku,
- 1 łyżka masła klarowanego,
- przyprawy: 2 liście laurowe, 2 ziarna ziela angielskiego, 2 ziarna jałowca, ok. 10 ziaren pieprzu.
Pomidory sparzyłam, obrałam ze skóry, przekroiłam na pół i wydłubałam gniazda nasienne. Wrzuciłam do gara, podlałam odrobiną wody, żeby się nie przypaliły i doprowadziłam do wrzenia. Zmniejszyłam ogień do minimum i pozwoliłam im, żeby się gotowały. Cebule i czosnek obrałam, pokroiłam i smażyłam z przyprawami na maśle, aż się cebula zeszkliła. Wyłowiłam liście (resztę przypraw zostawiłam) i dorzuciłam do gotujących się pomidorów. Gotowałam całość około 1 godziny, bez przykrycia, żeby woda mogła odparowywać. Następnie podzieliłam przecier na 2 części.
I część:
pozostałe składniki:
- 1 duża cukinia (moja miała ok. 800 g ze skórką),
- 1 kwaśne jabłko,
- 1 łyżka masła klarowanego,
- przyprawy: 1/2 łyżeczki cynamonu, 1/4 łyżeczki zmielonych goździków, 1/4 łyżeczki kurkumy, 1/2 łyżeczki papryki wędzonej słodkiej, 1/2 łyżeczki kminku, 1/2 łyżeczki czosnku suszonego, 1/4 łyżeczki imbiru suszonego, 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne, 2 małe gałązki świeżego rozmarynu, 2 gałązki świeżego majeranku, 2 gałązki bazylii ogrodowej (świeże zioła można zastąpić suszonymi), 1 łyżeczka papryki słodkiej, 1 łyżka soli, 1 łyżka cukru trzcinowego lub kokosowego. Przypraw można dodać mniej lub więcej, według uznania i do własnych smaków.
Cukinię (nieobraną) z jabłkiem (obranym), pokrojone w kostkę, podsmażyłam przez chwilę na maśle. Następnie dodałam wszystkie przyprawy i pozwoliłam im uwolnić aromaty. Następnie wszystko przerzuciłam do garnka z połową przecieru. Całość gotowałam około 30 – 45 minut bez przykrycia na małym ogniu. Po tym czasie zmiksowałam wszystko na gładką masę, przełożyłam do słoiczków i pasteryzowałam około 15 minut. Wyszło około 10 słoiczków 200 ml.
II część:
pozostałe składniki, czyli same przyprawy:
- 1 łyżka soli, 1 łyżka cukru trzcinowego lub kokosowego, 1 łyżeczka papryki słodkiej, 1 łyżeczka czosnku suszonego, 1/4 łyżeczki imbiru suszonego, 2 łyżki octu jabłkowego.
Do drugiej połowy przecieru dodałam przyprawy i pozwoliłam mu się jeszcze gotować na małym ogniu bez przykrycia około 30 – 45 minut. Po tym czasie zmiksowałam wszystko na gładką masę, przełożyłam do słoiczków i pasteryzowałam około 15 minut. Wyszło około 8 słoiczków 200 ml.
Pomidorowo smacznego 🙂