I tego 1 listopada, jak co roku zresztą, będę pomagała teściom w kwiaciarni. Tak naprawdę to już im pomagam, bo 1 listopad we wtorek jest równoznaczny z wielkim ruchem już od soboty. Taka kwiaciarnia pod cmentarzem oznacza czas ciężkiej pracy we wszystkie święta i dni wolne od pracy, z których korzystają inni. To setki ludzi przewijających się w trakcie tego dnia, i jeśli mam być szczera, to większości później nie rozpoznałabym na ulicy. Wyjątkami są stali klienci, których widuję co roku. Ich nie zapominam. Zaś pod koniec dnia nie pamiętam też już o czym i z kim rozmawiałam. Nigdy tak ciężko nie pracowałam jak podczas 1 listopada w kwiaciarni. A jednak lubię to. Szczególnie w Wigilię ludzie odwiedzający stoisko są mili, uśmiechnięci i pełni życzliwości. Jest ich też mniej i można chwilkę z każdym porozmawiać. I mimo że nie pamiętam, co kto powiedział wczoraj czy przedwczoraj, to pamiętam dwie rozmowy z mojego pierwszego 1 listopada.
Pamiętam piękną, zadbaną panią, egzaltowanym tonem proszącą o prosty, prostokątny znicz. I zaraz po tym pokazującą i mówiącą: ooo, taki jak ten, ten kulisty 🙂
I pamiętam drugiego, tym razem, klienta. Do mojej, wtedy jeszcze, przyszłej teściowej mówi: córka pomaga? Teściowa na to: nie, nie, to synowa. A on wtedy: aaa synowa, no tak, od razu widać, że do męża jest podobna 🙂
Takie stanie wiele godzin w deszczu, na wietrze i zimnie, z ciągle sprawną głową i rękami do liczenia i wydawania reszty, może każdego wykończyć. Dlatego w tym roku wzięłam się na sposób i profilaktycznie piję na zmianę napar z jeżówki purpurowej i czystka. Można też wziąć kapsułkę, bo smak jeżówki nie jest zbyt dobry. Jakby nie było, to pomaga! Na razie deszcz i słota mi nie straszna 🙂
O jeżówce nie słyszałam, ale czystek piję już od dłuższego czasu (porzuciłam zieloną herbatę :D) i sobie chwałę. Co prawda mam dość dobrą odporność i nie choruję, ale pewnie w jakimś stopniu ten czystek mi też pomaga. W każdym razie jest smaczny 😉
Jeżówka chyba bardziej popularna jest pod nazwą echinacea. Jak czystek jest smaczny, to jeżówka będzie bombowa 🙂 I wydaje mi się, że ona bardziej sprawdza się „jak już coś bierze”. Różne źródła różnie podają, i jedni mówią, że można ją pić bez ograniczeń, inni z kolei, że nie i że max 2 filiżanki dziennie, więc najlepiej podejść z pewną dozą ostrożności do niej, ale jak już coś łapie, to jest bezkonkurencyjna. Pozdrawiam 🙂