Mój Alek lubi spędzać czas realizując się w kuchni, a jednocześnie raczy mnie swoimi zabawnymi tekstami. Któregoś razu, gdy kroił mi warzywa do upieczenia, nagle zaczął narzekać, że się uderzył. Okazało się, że uderzył się w uderzenie, w które uderzył się kiedyś. Po dopytaniu, okazało się, że w palec 🙂 Albo któregoś razu przyszli do nas niezapowiedziani goście. Alek był wtedy na etapie przygotowywania nam sałatek owocowych. Muszę mu wtedy obrać i wypestkować owoce, np. jabłka, gruszki, banany i jakie jeszcze są, a on je kroi, miesza i nakłada do miseczek. Jak tylko goście usiedli przy stole, to Aleksy zapytał się, czy życzą sobie taką sałatkę. Oboje pogłaskali go po głowie, przytaknęli i zajęli się rozmową z nami. Alek natomiast o niczym nie zapomniał. Zrobił sałatkę (akurat miał obrane owoce, co za szczęście), a jak stawiał przed nimi miseczki, to mieli naprawdę niezłe miny. Trzy razy pytali się, czy to na pewno nadaje się do jedzenia :).
Pomysł na tą tartę zapożyczyłam z kapitalnego bloga nie-umiem-gotowac.blogspot.com. Jest cudownie pyszna, owocowa i zaaprobowana przez mojego małego pomocnika, który lubi sobie wyjeść resztki „frużeliny” z garnka po skończonej pracy. A pokrojona w kostkę i zapakowana do słoika idealnie nadaje się na podwieczorek do przedszkola 🙂
Oto składniki na spód:
– 1/2 szklanki zmielonej kaszy gryczanej lub mąki gryczanej
– 1/2 szklanki mąki kokosowej
– 100 g masła klarowanego schłodzonego
– 2 łyżki kakao
– 2 łyżki melasy buraczanej lub innego słodziwa
– 1 żółtko
Całość wyrabiam i oblepiam naczynie żaroodporne, nakłuwam widelcem i wkładam do lodówki na 30 minut. Potem piekę ok. 12-15 minut w 180 stopniach z termoobiegiem.
A to składniki na „frużelinę”:
– 3 duże garstki wypestkowanych śliwek lub truskawek lub innych owoców
– 2 banany
– 2 łyżki mąki ziemniaczanej rozpuszczonej w 1/4 szklanki zimnej wody
– dodatkowe słodziwo, ale to opcjonalnie i do smaku, zależy od użytych owoców.
Owoce podlewam odrobiną wody i prużę chwilkę na małym ogniu, następnie blenduję i dodaję mąkę ziemniaczaną z wodą. Mieszam do momentu zagotowania się. Czekam aż się lekko wystudzi i wylewam na ciasto.
Przed krojeniem ciasta warto je włożyć do lodówki, żeby „frużelina” stężała i nie rozlała się.
Smakuje naprawdę bosko 🙂
komentarz w “I kto nie umie tutaj gotować – boska tarta”