Coraz więcej można znaleźć książek poświęconych przywracaniu zdrowia naszemu układowi pokarmowemu. Zauważyłam, że z reguły autorami są lekarze, naturopaci, dietetycy, którzy podczas swojej długoletniej praktyki zawodowej zauważają rzeczy ściśle powiązane pomiędzy tym jak funkcjonują jelita, a tym co jemy i jak żyjemy. Nie za każdym razem mają za sobą potwierdzenie w postaci badań naukowych, ale … czy w tym przypadku są one w ogóle potrzebne na potwierdzenie ich tezy? Zdecydowanie bardziej wierzę osobie, która od wielu lat leczy i to z powodzeniem swoich pacjentów, niż badaniom naukowym, których teraz jest na pęczki, i które często wzajemnie się wykluczają, w zależności od tego, kto które finansował. Oczywiście, nie każde badania są złe, wręcz przeciwnie, ale też duża część ma znikomą wartość.
Czytając „Program przywracania równowagi jelitowej” znalazłam tam naprawdę ciekawe informacje dotyczące bakterii zasiedlających nasze jelita. To że bakterie dzielą się na Bifidobacterium i Lactobacillus to chyba wie już niemal każdy, ale jest też podział bakterii na dwie główne grupy: Bacteroides i Firmicutes. I właśnie te drugie nazywane są przez Brendę Watson, autorkę książki, bakteriami otyłości. Okazuje się, że te bakterie lepiej potrafią pobierać kalorie z pożywienia. Oznacza to ni mniej ni więcej, że jeśli w jelitach panuje równowaga, to kiepska dieta (na krótką metę oczywiście, bo w dłuższym czasie doprowadzi do zguby, właśnie doprowadzając do nierównowagi) wcale nie musi spowodować otyłości. Bakterie jelitowe ludzi otyłych pobierają więcej kalorii niż ludzi szczupłych z tego samego pożywienia, ponieważ u tej pierwszej grupy jest nierównowaga jelitowa, nadmiar bakterii Furnicutes.
W dalszej części książki autorka proponuje rozwiązanie problemu i sposób na przywrócenie równowagi w jelitach, ale też sporo rozdziałów poświęca wyjaśnieniom, że np. osoby urodzone przez cesarskie cięcie i nie karmione piersią, mają zdecydowanie gorszy start niż osoby urodzone naturalnie i karmione piersią. Znalazłam też info, że kobiety w ciąży, które mają nadwagę, mają inną kompozycję mikrobów niż kobiety z prawidłową wagą i, uwaga – błędne koło, z kolei ta nierównowaga powoduje nadwagę ich dzieci, bo przecież matki przekazują im swoje bakterie, a te dzieci mają większe skłonności do nadwagi i otyłości w dorosłości. Również z wiekiem tracimy na różnorodności flory bakteryjnej i na ilości pożytecznych bifidobakterii. Podobało mi się, że całkiem sporo miejsca poświęcone jest na pokazaniu jak stan naszych jelit i równowaga bakteryjna wpływa na nasz nastrój, jaka jest zależność pomiędzy jelitami a mózgiem. A co najważniejsze jak sobie z tym poradzić, jakie brać probiotyki, jakie enzymy trawienne, na jakie pokarmy postawić w swoim codziennym menu.
Zadbajmy więc o siebie, bo spadki nastroju i kiepskie myśli to efekt niczego innego, jak tego co jemy i jak żyjemy. Powrót do równowagi może być długi i trudny, ale warto próbować, bo i łatwo odczuć pierwsze efekty.