Doktor Weston A. Price, dentysta z przełomu XIX i XX wieku, po latach prowadzenia praktyki lekarskiej, razem z żoną spakował swój dobytek i ruszył w świat. Po latach leczenia ludziom zębów, uznał, że jednak coś mu nie gra. Miał za dużo pacjentów. Twierdził, że tak duża liczba ludzi z zepsutymi zębami to nie jest naturalne zjawisko.
Price`owie byli i na Alasce, i w Afryce, ale też w Australii i Nowej Zelandii, w Andach i … a gdzie ich nie było. Okazało się, że rdzenni mieszkańcy dziewiczych regionów nie potrzebują dentysty! No i oczywiście, mieli wyjątkową odporność na schorzenia, już wtedy toczące współczesne, amerykańskie (i nie tylko) społeczeństwo. Gdy autochtoni przechodzili na współczesną dietę – ich stan zdrowia pogarszał się, a i owszem, ale na pierwszy plan wysuwało się spostrzeżenie, że pojawiały im się ubytki w zębach. Rodzice, z pięknymi szerokimi twarzami i równymi zębami, po przejściu na „nową” dietę, mieli już dzieci o wąskich łukach zębodołowych z ciasno ułożonymi, wykrzywionymi zębami. O mamo, próchnica i szczotkowanie zębów nie mają ze sobą tyle wspólnego, co myślałam? I O MATKO, a ja miałam takie krzywe zęby, że musieli mi cztery usuwać i aparaty na kilka lat zakładać! Nie wspomnę już o tym ile mam poleczonych ubytków 🙁 (Chociaż od pewnego czasu jest zdecydowanie lepiej. Borykam się ciągle z tymi samymi zębami i z problemami z plombami – tajemnica rozwiązana najwyraźniej).
Price odkrył, że dieta zdrowych autochtonów zawierała co najmniej 4x więcej minerałów i witamin rozpuszczalnych w wodzie i co najmniej 10x (!!!) więcej witamin rozpuszczalnych w tłuszczach niż przeciętna dieta współczesnego rozwiniętego i uprzemysłowionego świata. Doktor nazwał witaminy rozpuszczalne w tłuszczach katalizatorami i aktywatorami. W latach 30. XX wieku witaminy A i D były już znane, ale on dostrzegł w wielu próbkach obecność innego rozpuszczalnego w tłuszczach „aktywatora”. Nazwał go „aktywatorem X”. Ta nieznana witamina miała ogromny wpływ na zdrowie zębów i kości. Pod dostatkiem jej było w ikrze, żółtkach jaj, niektórych podrobach i przede wszystkim w tłuszczu pochodzącym z masła wyrabianego z mleka krów jedzących trawę. Z tego właśnie masła stworzył olej o wysokiej zawartości „aktywatora X”. I zaczął leczyć nim ludzi. I ich zęby. Ponoć ze spektakularnym efektem, bo praktycznie zaprzestał borowania i wiercenia 🙂 (z pewnymi wyjątkami). Przez wiele lat nie wiadomo było czym jest ta tajemnicza substancja odżywcza, padały nawet przypuszczenia, że to NNKT, aż w 2007 roku (DOPIERO!) odkryto: aktywator X to nic innego jak znana nam witamina K2 !
To dopiero wierzchołek góry lodowej tego co może a czego nie może witamina K2, bo jest ona dobra na wszystko, począwszy od zębów, kości, po choroby neurodegeneracyjne czy chorobę wieńcową. To wszystko można przeczytać (a czyta sie z zapartym tchem) w książce „Witamina K2 i paradoks wapnia. Jak niepozorna witamina może uratować Ci życie„
Z książki można dowiedzieć się naprawdę DUUUŻO. No na przykład: jak to jest z tą witaminą K – jest jedna czy jednak jej więcej? A witamina K1 i K2? Jakie są podobieństwa i różnice? To nie jest jedna i ta sama witamina?
A co ze słynnym MK-7 i MK-4? I naprawdę w niektórych sytuacjach wapń może zaszkodzić, a przy osteoporozie i tak sam niewiele zdziała? A nadmiar wapnia może mieć coś wspólnego z miażdżycą? I to też nie wszystko, czego można się dowiedzieć z tej książki. Gorąco polecam!
Spis treści książki:
komentarz w “Aktywator X, czyli witamina K2 i paradoks wapnia”