Zastanawiałam się, co mam napisać o książce „Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny dopalacz”, żeby dobrze opisać swój odbiór treści w niej zawartych.
Faktem jest, że czytałam ją z zapartym tchem, ale nie przeczyta się jej za jednym razem. Potrzeba czasu, żeby pomyśleć, przeanalizować i przeprocesować, co autorzy mieli na myśli. A jednak, mimo procesowania i analizowania 🙂 czytałam ją z zapartym tchem jak najlepszą powieść.
Jest w niej dosłownie kilka rozdziałów, a każdy równie fascynujący. Pierwszy był najciekawszy dla mnie – rola dopaminy w miłości – i dlaczego miesiąc miodowy nie trwa wiecznie. No to poniżej kilka słów o dopaminie w kontekście związku i miłości.
- „Dopamina to jeden z zapalników miłości, źródło iskry rozpalającej wszystko to, co następuje potem. Żeby miłość wyszła poza to stadium, jej natura musi ulec zmianie, gdyż zmienia się chemiczna symfonia u jej podłoża. Dopamina nie jest cząsteczką przyjemności. To cząsteczka antycypacji.”
- Według antropolog Helen Fisher wczesna, namiętna miłość trwa rok, maksymalnie półtora. Potem, jeśli para chce przetrwać i utrzymać swój związek, musi wykształcić inny rodzaj uczucia, tzw. miłość współodczuwającą.
- Z punktu widzenia dopaminy posiadanie nie jest interesujące. Liczy się tylko zdobywanie. Dopamina nie zna miary dobrego i nie wie, gdzie jest meta. Naczelną zasadą dopaminy jest dopominanie się o więcej. Nawet jak już wszystko nam się teraz układa i jest idealne, to obwody dopaminowe w mózgu pobudza tylko możliwość czegoś nowego.
- Żeby móc się cieszyć tym, co już mamy, a nie tym, co jest zaledwie możliwe, mózg musi przestawić się ze zorientowanej na przyszłość dopaminy na substancje koncentrujące się na teraźniejszości, czyli na neuroprzekaźniki nazywane przez autorów „TiT”, czyli „tu i teraz”. Należą do nich serotonina, oksytocyna, endorfiny i endokannabinoidy. To dzięki nim możemy rozkoszować się bieżącymi odczuciami i emocjami, a nie oczekiwaniem.
Zachęcam i polecam. No i miłej lektury, bo dalej jest równie ciekawie 🙂