„Uwolnij się od gniewu” czcigodnego Sumanasary to książka, która trafiła do mnie zupełnie przypadkowo, a w jakże odpowiednim momencie w moim życiu. Mimo, że częściowo wieje od niej fantastyką w moich realiach życia, to wiele, naprawdę wiele cennych rad mam zamiar wprowadzić do naszego życia i domu.
Zawsze uważałam, że moje reagowanie na stresujące sytuacje jest ok. Szybki wybuch gniewu, wymiana zdań i koniec. Bez obrażania się, fochów i milczących dni. Oczywiście, nie zawsze tak mogłam postąpić, a wtedy to, czego nie wypowiedziałam, gnębiło mnie następne kilka dni. Zawsze zastanawiałam się, jak ludzie żyjący pod jednym dachem, mogą się do siebie nie odzywać kilka czy więcej dni. Czcigodny neguje w swojej książce każdy przejaw gniewu, pisząc, że jedyne co wywołuje, to kaskadę negatywnych odczuć, w tym zdrowotnych w wymiarze fizycznym. Jakże można się z nim nie zgodzić? Oczywiście, większość z nas zdaje sobie z tego sprawę, ale jak uwolnić się od tego uczucia w codziennym życiu? Myślę, że się nie da. Będąc mnichem, i spędzając całe życie na kontemplacji i poznawaniu samego siebie, czcigodny udowadnia, że można. Ale w zwykłym życiu zwykłego człowieka … nierealne. Dlatego tu powiało mi fantastyką. Zapraszam czcigodnego, żeby zachował swój anielski spokój i uśmiech na ustach w naszym domu, np. w „godzinie zero”, kiedy maluchy są już zmęczone, a przed nami kolacja, kąpiele i szykowanie się do snu. Zanim się wyciszą, dochodzi nieraz do drakońskich scen, które wcale nie my, dorośli, kreujemy, tylko one, te niewinne maluszki.
Czcigodny daje jednak całą serię rad jak poradzić sobie z gniewem, które choć w części można przełożyć na nasze realia, i które można wykorzystywać z powodzeniem, co już zaczęłam robić. Przykładem może być początkowy moment ukłucia irytacji, będącej wstępem do gniewu. Zatrzymanie się na tym uczuciu i zastanowienie się, dlaczego czuję się poirytowana, zaczyna przynosić całkiem niezłe rezultaty. Opowieść o tym, jak śmiech może nam pomóc też jest bardzo ciekawym rozdziałem w książce czcigodnego. Niby wszyscy o tym wiemy, że śmiech to zdrowie, ale jak napisał czcigodny: śmiech śmiechowi nierówny. Śmiać się aby osiągnąć szczęście, to co innego niż śmianie się, bo jesteśmy szczęśliwi. Wydaje się absurdalne na pierwszy rzut oka, ale ma swój głębszy sens. Dowiedziałam się też, jak starać się reagować, gdy ktoś jest zły i próbuje albo nas obrażać, albo zarazić swoim gniewem. Ostatnio byłam w takiej sytuacji. Nigdy bym nie przypuszczała, że pewna osoba zionie takim ogromem gniewu w moją stronę. Czcigodny zapewne współczułby tej osobie, a może nawet wymierzył karę zignorowania jej. Mnie, oczywiście, poniosło. I mimo że wywaliłam, co o tym wszystkim myślę, to i tak czuję się jakbym połknęła coś bardzo niesmacznego. Teraz, po przeczytaniu tej książki, wiem, że tak naprawdę, to powinnam współczuć tej osobie, bo jakże jej musi być źle w życiu. Może, i to tylko dzięki czcigodnemu, uda mi się oczyścić z tej całej sterty negatywnych uczuć za jakiś czas, bo bez jego książki, urazę, którą czuję, pielęgnowałabym jeszcze przez długie miesiące