„Leki z głową”, to książka, która zrobiła na mnie duże wrażenie. Zupełnie bym się tego nie spodziewała patrząc na jej okładkę. Moja pierwsza myśl brzmiała: słaba okładka i stary facet na zdjęciu. No i co też mogłoby być w niej takiego ciekawego,czego jeszcze nie wiedziałam? Nic bardziej mylnego. Dr Andrew Weil wyraża w niej swoje opinie, owszem, lecz informacje i dane z badań do każdego rozdziału dostarczyli jego „koledzy po fachu”, a każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie. To dodatkowo podbija jej wartość. Pisałam już o niesterydowych lekach przeciwzapalnych (NLPZ) i szkodach jakie mogą poczynić, jeśli są nadużywane, właśnie na podstawie tej książki. I w zasadzie warto byłoby pochylić się nad każdym z rozdziałów zawartych w niej, bo antybiotyki są nadużywane, lekarze dostali szału na punkcie statyn, leki na chorobę refluksową traktowane są jak drażetki, to samo jest z lekami na przeziębienie i grypę. Jednak bardzo duże wrażenie zrobił na mnie rozdział poświęcony lekom psychiatrycznym. Może dlatego, że też się je przepisuje naprawo i lewo, z tego co zauważyłam we własnym otoczeniu, a wygląda na to, że są wybitnie niebezpieczne.
No to po kolei:
1. Antydepresanty, jak twierdzi autor, rzekomo poprawiają objawy depresji poprzez wpływanie na neuroprzekaźniki – serotoninę,noradrenalinę i dopaminę. Zaś ich „długotrwałe stosowanie (ponad rok) może wydłużyć lub nasilić depresję, to zjawisko nazywa się opóźnioną dysforią.To medyczny żargon na „utrzymujący się zły nastrój”, będący skutkiem homeostatycznej reakcji organizmu na lek: gdy pacjent stosuje lek, który zwiększa ilość serotoniny w mózgu, z czasem mózg zrekompensuje to, produkując mniej serotoniny i receptorów serotoniny, jeszcze pogarszając sytuację.” Oprócz tego antydepresanty powodują problemy seksualne, a także z koncentracją czy trawieniem. Możliwe jest też zwiększone ryzyko nawrotu choroby, zatrucie wątroby, udar czy zachowania samobójcze. To nie wszystkie efekty uboczne…
2. Atypowe leki przeciwpsychotyczne, które mają leczyć schizofrenię i inne podobne choroby psychiczne, i które działają głównie poprzez regulowanie neuroprzekaźnika, tym razem dopaminy, mogą wywołać poważne reakcje niepożądane, „łącznie z nagłą śmiercią z powodu niewydolności serca i skrzepów we krwi, a także większe ryzyko udaru i cukrzycy. Co ważniejsze,długotrwałe stosowanie leków przeciwpsychotycznych nie przynosi większych korzyści niż krótkotrwałe stosowanie i może w rzeczywistości utrudnić powrót pacjenta do zdrowego życia zawodowego i rodzinnego.”
3. Leki przeciwlękowe, a w tym benzodiazepiny działają szybko i są bardzo skuteczne w krótkim czasie,chyba głównie przez to, że wzmacniają wpływ uspokajającego neuroprzekaźnika GABA w mózgu. Są stosowane powszechnie w leczeniu lęku, drgawek, bezsenności,napięcia mięśniowego, zespołu odstawienia alkoholu, a także w wywołanymi lekami pobudzeniu, nudnościach i wymiotach. Leki przeciwlękowe wywołują szereg poważnych skutków ubocznych, w tym nietypowe zachowania we śnie, deficyty poznawcze,ostre reakcje alergiczne, mdłości, brak koordynacji, zahamowań, depresję czy zachowania agresywne. To oczywiście nie wszystkie skutki uboczne. Najgorsze jest to, że od benzodiazepin łatwo się uzależnić. „Wielu ludzi, którzy przyjmują je regularnie, musi zwiększać dawkę, aby utrzymać pożądany efekt inie może przestać ich przyjmować z powodu ostrych objawów nawrotu choroby.Uzależnienie od benzodiazepin trudniej jest przerwać niż uzależnienie od opioidów; odstawienie może zagrażać życiu. Odstawianie benzodiazepin musi być przeprowadzane stopniowo i tylko pod kontrolą lekarza.”
Brzmi naprawdę przerażająco. Nie uważam, że leki to samo zło, wprost przeciwnie. Potrafią i ratują życie bardzo często. Jednak mam wrażenie, że my, Polacy, jesteśmy lekomanami i łykami garściami tabletki na co tylko popadnie. Wystarczy choć na chwilę zatrzymać się pod apteką i popatrzeć na ludzi z niej wychodzących. Większość niesie siatki pełne leków do domu! To daje do myślenia. A poniżej spis treści książki, której tytuł mówi dosadnie i w punkt: jeśli leki, to z głową!