Ani jednego dnia bez zielonego liścia!
Tak brzmi wstęp do jednego z rozdziałów książki „Leczenie żywieniem” Jadwigi Kempisty i Urszuli Chorzępy – „Leczenie chlorofilem”.
Wyłuskałam z niego kilka interesujących wiadomości, o których piszą autorki:
- Leczenie zieloną rośliną znane jest z historii. Stosował je sam ojciec medycyny, Hipokretes. Praktyczne stosowanie zielonej rośliny w leczeniu zostało potwierdzone przez współczesną medycynę molekularną.
- Zielony barwnik roślin – chlorofil – posiada bardzo zbliżoną budowę molekularną do czerwonego barwnika krwi – hemoglobiny. Funkcja tych barwników jest jednakowa, oba przenoszą tlen. Tylko, że jeden w roślinie, a drugi w organizmie ludzkim.
- Chlorofil zawarty w zielonym liściu, jak piszą autorki, zapewnia lepsze wykorzystanie białka, obniża zapotrzebowanie na insulinę, usprawnia czynność tarczycy, harmonizuje równowagę kwasowo – zasadową, w formie zagęszczonej – lekko podnosi ciśnienie krwi, w formie rozcieńczonej – obniża. Oczyszcza krew, hamuje stany zapalne i stwarza niedogodny klimat dla bakterii chorobotwórczych. Oczyszcza i leczy rany. Łagodzi ból, ma działanie rozkurczowe.
- Autorki zalecają m.in. soki z zielonych roślin jako źródło chlorofilu. Jednak nie robimy ich przez wirowanie, ponieważ niszczy ono budowę molekularną roślin. Pozostaje zatem wyciskanie. W zielonym soku z roślin znajduje się ogromna ilość witamin oraz pierwiastki śladowe.
P.S. Jeśli chcemy skorzystać z gotowca, to możemy pomyśleć o chlorofilu jako takim, albo o najbogatszym źródle chlorofilu jakim jest chlorella, czy też o innym superfoods, bogatym w ten związek: spirulinie, młodym jęczmieniu czy trawie pszenicznej.
Miłej lektury i na zdrówko 🙂