Uwielbiam darmowe próbki, które dostaję przy zamówieniach w sklepach internetowych. Szczególnie lubię te malutkie opakowania kremów do twarzy, bo:
- po pierwsze – bardzo przywiązuję się do posiadanych kosmetyków (a mam ich tyle, że można je zliczyć na palcach jednej ręki 🙂 ) i jak już wiem, że coś mi służy, to kupuję tylko to, bo boję się zaryzykować z czymś innym,
- a po drugie – mam problem z kosmetykami, szczególnie z tymi kremami pod oczy. Reakcja alergiczna u mnie jest ekspresowa. Pamiętam, jak kiedyś, kilka lat temu, wpadłam na pomysł, że trzeba już działać ze zmarszczkami wokół oczu (głównie mimicznymi, trzeba przyznać), bo jak nie teraz, to potem już będzie za późno. Postanowiłam zainwestować w swoją skórę pod oczami i kupić krem w aptece za jakąś bajońską sumę. Tuż po użyciu zaczęło mnie szczypać pod tymi oczami, po godzinie wyglądałam już jak miś panda. Wstydziłam się wyjść z domu wtedy, żeby nikt nie pomyślał, że mąż mnie bije, bo czerwone pręgi pod oczami były tak intensywne,
- no i po trzecie – jak już się kupię ten drogi krem, który powinien działać cuda, a nie dość, że nie działa, to jeszcze po jednym użyciu nadaje się do śmietnika … szkoda gadać. (zdjęcie próbek)
Ostatnio dostałam kilka próbek kremów firmy Naturalis, a że właśnie mi się skończył krem krzemowy, który stosuję do twarzy z wielkim powodzeniem i zadowoleniem, to pełna obaw i lęku przed reakcjami alergicznymi, nasmarowałam się organicznym koktajlem. Już na wstępie oszołomił mnie zapachem. Uwielbiam takie nuty zapachowe, trochę ciężkie, takie kadzidłowe. Żadnej niepożądanej akcji, wręcz przeciwnie. Skóra miła w dotyku, bez tego charakterystycznego ściągnięcia, którego uświadczam w większości przypadków stosowanych kosmetyków. I dlatego naprawdę gorąco go polecam. A ja tym razem chyba zaryzykuję i zamówię sobie krem pod oczy. A niech tam, ryzyk fizyk 🙂